niedziela, 22 września 2013

Rozdział 5.



Gdy tylko przekroczyłam próg hotelu usłyszałam krzyki. Po chwili przede mną pojawili się Kubacki oraz starszy z Kotów. Byli uśmiechnięci od ucha do ucha i nawzajem się popychali. Na ten widok parsknęłam śmiechem.
-Jak dzieci. - pomyślałam.
-Kruczek cię woła. - powiedział do mnie Kuba i oboje gdzieś pobiegli.
Zaciekawiona zaczęłam wspinać się po schodach, chowając po drodze moje słuchawki do torebki. Gdy znalazłam się pod pokojem pana Łukasza poprawiłam ze zdenerwowania bluzkę i zapukałam. Chwilę czekałam, już miałam wracać, ale usłyszałam 'proszę' i weszłam.
-Dzień dobry. Chciał mnie pani widzieć, prawda?
-Tak, Emmo. Proszę usiądź.
Posłusznie usadowiłam się na krześle i ponownie spojrzałam na mojego rozmówcę.
-Trochę pozmieniały nam się plany i wyjeżdżamy dzisiaj wieczorem.
Popatrzyłam pytająco na Kruczka.
-Chciałbym, żebyś powiadomiła o tym naszych chłopaków.
Skinęłam głową.
-Oczywiście. Czy coś jeszcze?
-Nie. Dziękuję ci.
Wstałam i szybkim krokiem wyszłam z pokoju. Spojrzałam na zegarek. Była 13:49. Mam jeszcze sporo czasu.
***
-Mmm, no i jak tam ci się udała randka z naszą kochaną Em? - usłyszałam głos Kota, gdy wszedłem do pokoju.
-Wiesz, że robię to wszystko dla ciebie, więc się wreszcie ogarnij.
Maciek posłusznie umilkł i położył się na łóżku.
-Wstawaj, bo zaraz obiad. - odparłem i stanąłem obok niego.
-Jeszcze pięć minutek. - powiedział i ziewnął przeraźliwie. Chwilę po tym oboje usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Heej. - odparłem niepewnie, gdy ujrzałem Emmę stojącą przede mną.
-Miałam wam powiedzieć, że dzisiaj wyjeżdżamy.
-OK, dzięki. - odpowiedziałem i po chwili rozległo się głośne chrapanie.
-Maciek. - westchnąłem i podrapałem się po głowie.
Em cichutko się zaśmiała.
-W sumie dobrze, że jesteś, pomożesz mi go obudzić.
Skinęła głową i ruszyła za mną w głąb pokoju.
***
Na widok młodszego Kota, przytulającego koc strasznie się rozczuliłam. Kąciki moich ust lekko się uniosły. Krzysiek podszedł do kolegi i zaczął szturchać go w ramię, powtarzając przy tym jego imię. Po wszelkich próbach nie udało się obudzić skoczka. Maciek ma na prawdę kamienny sen!
-Kruczek mnie zabije. - mruknął Miętus i złapał się za głowę, wypuszczając przy tym powietrze z ust.
-Nie zabije. - odparłam i kucnęłam obok Maćka. Pogłaskałam go lekko po policzku. Mój wzrok zatrzymał się na jego ustach. Nie, Em, nie możesz tego zrobić. Nie możesz go pocałować, rozumiesz?! Co by sobie pomyślał. Przecież... nie, ty mu się wcale nie podobasz. Jakim cudem?
***
Gdy tak patrzyłem na Emmę, która ze skupieniem wpatrywała się w twarz Kota, to zrozumiałem, że ona jest w nim zakochana. Przecież to widać na kilometr!
Moje przemyślenia przerwał dźwięk telefonu. Dawid. Cholera, czego on może chcieć?
-Halo?... Tak... A to nie może poczekać?... No dobra... Tak, już idę!
Emma spojrzała na mnie pytająco.
-Kubacki mnie woła. Przepraszam, ale muszę do niego iść. Obudź go jakoś.
***
Krzysiek wychodząc mocno trzasnął drzwiami. Może myślał, że to pomoże w obudzeniu Kota. Niestety bez skutecznie. Westchnęłam głośno i usiadłam na łóżku obok niego. Spojrzałam na jego twarz i klatkę piersiową, która miarowo unosiła się w górę z każdym kolejnym oddechem. Uśmiechnęłam się lekko i nagle strasznie zachciało mi się spać. Delikatnie położyłam się obok Maćka. Chwilę myślałam czy dobrze robię, bo przecież powinnam powiadomić resztę o wyjeździe. Eh, Krzysiek mnie obudzi, a w razie czego zrobi to za mnie. Nagle poczułam, że chłopak kładzie swoją dłoń na mojej talii i mocno mnie obejmuje. Uśmiechnęłam się do siebie i odpłynęłam.
***
-Em, obudź się. - usłyszałam nad sobą znajomy głos. Z trudem podniosłam zmęczone powieki i ujrzałam Krzyśka.
-Gdzie Maciek? - spytałam zaspana podnosząc się do pozycji siedzącej. Chłopak uśmiechnął się do siebie podejrzanie.
-Znosi walizki. - chwilę zajęło mi, aby zrozumieć słowa Miętusa.
-Zapomniałam! - powiedziałam przerażona i szybko wstałam z hotelowego łóżka.
-Spokojnie, powiadomiłem wszystkich. - skoczek złapał mnie za ramiona. - Zdążysz się spakować w dziesięć minut?
Po nagłym przebudzeniu kompletnie nie wiedziałam co do mnie mówi. Dopiero po paru sekundach uświadomiłam sobie jakie właśnie pytanie mi zadał.
-Tak, jasne. - odparłam i wyszłam razem z nim z pustego już pokoju.
Krzysiek przekręcił klucz w drzwiach. Następnie wcisnął go głęboko do kieszeni.
Szybkim krokiem ruszyłam przez korytarz mijając skoczków z walizkami. Pokonałam kilkanaście schodów w dół i znalazłam się na swoim piętrze. Odwróciłam głowę, by zobaczyć czy Krzysiek nadal podąża za mną. O dziwo dreptał posłusznie z wzrokiem wbitym w podłogę.
Z tylnej kieszeni moich spodni wyciągnęłam klucz z numerem 309. Sprawnym ruchem przekręciłam go w prawą stronę, a zamek głośno zazgrzytał. Otworzyłam drzwi, wkroczyłam do środka i zupełnie nie przejmując się obecnością skoczka, zaczęłam wyciągać rzeczy z szafy. Miętus oparł się o framugę drzwi. Ja tymczasem wkładałam kolejne ubrania do mojej szarej torby podróżnej. Nagle przepraszając wyminęłam chłopaka i udałam się do łazienki. Chwilę potem wyszłam stamtąd trzymając w ręce jasno niebieską kosmetyczkę ze stukającą o siebie zawartością.
-Czy mogę cię o coś zapytać? - ni z tego ni z owego Krzysiek nagle się odezwał.
-Jasne. - odparłam pakując ostatnie części mojej garderoby.
-Co cię łączy z Maćkiem? - tego się nie spodziewałam. Zastygłam w bezruchu na kilka sekund. Te kilka sekund wystarczyło, aby Miętus uświadomił sobie, że skłamę.
-Przyjaźń. - odpowiedziałam, przełykając nerwowo ślinę czekając na odpowiedź jak na wyrok. Nie odezwał się. Zamilkł, a ja nie potrafiłam dowiedzieć się co właśnie w tej chwili myśli. Nie wiedziałam co czuje. Bałam się na niego spojrzeć. Sama nie wiem czemu. Nie prawda. Dokładnie wiedziałam czemu. Bałam się, bo właśnie poznał prawdę. Prawdę, której nawet ja nie chciałam słyszeć.
A jednak.
Łudziłam się.
Kocham Maćka.
***
Heeej. :*
Dodaję po długim czasie rozdział, trochę krótki, przepraszam. :(
Następny postaram się dodać za tydzień, bo mam już pomysł, ale nie wiem czy wystarczy mi czasu na zrealizowanie go. ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Lina. <3

czwartek, 19 września 2013

Przerwa!

Przepraszam, że przez długi czas nic nie dodawałam. Zaczęła się szkoła, kartkówki, do tego jeszcze dodatkowy angielski oraz treningi. Nie mam czasu na pisanie, wieczorem kładę się na łóżko i zasypiam, bo nie mam siły. :( Przepraszam wszystkich! Rozdział jest w trakcie pisania, postaram się dodać go w niedzielę, ale nic nie obiecuję. :)
Kocham i jeszcze raz przepraszam. <3

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 4.

Obudziłam się trochę nieświadoma tego co działo się poprzedniego dnia. Przeciągnęłam się i poczułam pulsujący ból głowy. Westchnęłam cicho i sięgnęłam po komórkę leżącą na szafce nocnej. Nie reagowałam już na telefony od Andreasa. Choć co raz więcej ich przybywało starałam się to ignorować.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki się odświeżyć. Ubrałam się w luźną, kremową sukienkę. Do tego włożyłam czarne balerinki, a włosy splątałam w luźny kok. Spryskałam się jeszcze malinową mgiełką i opuściłam pokój. Po schodach zeszłam na jadalnię. Przy stole siedzieli Kamil i Krzysiek - jak zawsze punktualni. Przywitałam się z nimi i także usiadłam.
-To co, masz dzisiaj czas? - spytał mnie Miętus.
-Taak, a o co chodzi? - odpowiedziałam zaciekawiona pytaniem na pytanie.
-Może pójdziemy na kawę?
-Oczywiście, że tak. - roześmiałam się.
-To może o dwunastej? Przyjdę po ciebie.
Skinęłam głową i dokończyłam moje śniadanie popijając je herbatą. Wychodząc z jadalni napotkałam na swojej drodze Gregora, który łapiąc mnie za rękę obkręcił wokół własnej osi.
-Ślicznie wyglądasz. - powiedział gdy stanęłam w jego stronę.
-Dziękuję. - na mojej twarzy pojawił się delikatny rumieniec.
-Ty już zjadłaś? - spytał z innej beczki.
-Mhmm. Nie to co wy, śpiochy jedne. Poimprezowaliście?
-Noo. - odpowiedział i łobuzersko się uśmiechnął, co przyprawiło mnie o zawroty głowy. Czym ja sobie zasłużyłam na takiego faceta?
-Smacznego śniadanka. - cmoknęłam go w policzek i weszłam na schody.
Po chwili wpadłam na kogoś. Upadłam na podłogę.
-Nic ci się nie stało? - usłyszałam kobiecy głos.
-Nie. - odparłam i spojrzałam na ów osobę.
-Sarah.
-Emma. - dziewczyna podała mi rękę, a ja podniosłam się do pozycji stojącej.
-Ty jesteś skoczkinią? - spytałam.
-Dokładnie tak. - odpowiedziała uśmiechnięta.
-Jakim cudem ja cię nie widziałam?
-Sama nie wiem. Często cię mijałyśmy. Ty jesteś asystentką? Z Polski, co nie?
Skinęłam głową.
-Myślę, że będziemy się świetnie dogadywać. - dodała na co obie się roześmiałyśmy. - Okey, ja lecę na śniadanie. Do zobaczenia.
Sarah pomachała mi ręką i zbiegła w dół. Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam do pokoju.
***
Spojrzałam na biały, okrągły zegar wiszący na ścianie. Była 11:15. Czas się przygotować. Weszłam pod prysznic. Czułam jak gorąca woda oblewa moje nagie ciało. Przymknęłam na chwilę oczy.
***
We're under pressure,
seven billion people in the world trying to fit in.
Keep it together,
smile on your face even though your heart is frowning
But hey now, you know girl,
We both know it's a cruel world
But I will take my chances

***
Podeszłam do szafy. Chwilę myślałam nad tym co na siebie włożyć, ale jednak padło na jeansową spódniczkę i białą bluzkę. Do tego wzięła moją czarną torebkę i w tym samym kolorze trampki. Włosy rozpuściła. Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi. Obejrzałam się jeszcze raz w lustrze i podeszłam do drzwi. Tak jak się spodziewałam za nimi stał Krzysiek.
-Cześć. - uśmiechnął się. - Idziemy?
-Jasne.
***
-Opowiedz mi coś o sobie. - powiedział Krzysiek, gdy usiedliśmy przy stoliku. Ja aktualnie pijąc moją kawę, zakrztusiłam się nią z wrażenia.
-Nie, wiesz, myślę, że to nie jest dobry pomysł. - odparłam po chwili opanowując kaszel.
Miętus upił łyk swojego napoju patrząc na mnie wyczekująco. Wiedziałam, że z nim nie wygram. Westchnęłam więc głęboko.
-No dobra, ale co chcesz wiedzieć?
-Jak się tu znalazłaś?
-'Tu'?
-W Wiśle.
-Przyjechałam na zawody.
-Tylko tyle?
-Tak. O reszcie, wolę nie mówić.
-Jak chcesz.
Upiłam łyk kawy. Rozmowa niezbyt się kleiła. Czułam, że Krzysiek chce poznać moją przeszłość. Sięgnęłam po menu i postanowiła zamówić jakieś ciastko. Wybrałam tradycyjny sernik. Gdy kelner przyniósł moje zamówienie zaczęłam się zajadać. Miętus cały czas mi się przyglądał.
-Czy coś się stało? - spytałam po przełknięciu pysznego ciasta.
-Gregor jest szczęściarzem mając taką piękną dziewczynę jak ty. - powiedział, wstał i wyszedł z kawiarenki.
***
As long as you love me
We could be starving,
We could be homeless,
We could be broke
As long as you love me
I'll be your platinum,
I'll be your silver,
I'll be your gold

***
Zaskoczona podążyłam za Krzyśkiem wzrokiem. Szybko przemierzył dwie uliczki i zniknął za budynkami. Chwilę wpatrywałam się w miejsce, w którym przed sekundą się znajdował. Dopiłam kawę i wstałam z krzesła. Bez problemu wyszłam z kawiarni, ponieważ Miętus już wcześniej zapłacił za posiłek.
Powoli ruszyła do hotelu. Z torebki wyciągnęłam moją komórkę i białe słuchawki. Po chwili usłyszałam kojącą muzykę.
***
I'll be your soldier.
Fighting every second of the day for your dreams, girl
I'll be your Hova.
You can be my Destiny's Child on a scene girl
So don't stress, don't cry
Oh, we don't need no wings to fly
Just take my hand.

***
Kompletnie nie chciało mi się wstawać. Beznamiętnie patrzyłem się w sufit, leżąc na łóżku.
'Kocham cię najmocniej na świecie.' - te słowa huczały mi w głowie z na prawdę wielką siłą. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Przecież była pijana. Tak, na pewno. To przez ten alkohol. O czym ty w ogóle myślałeś? Nie, to niedorzeczne.
***
As long as you love me
I'll be your platinum,
I'll be your silver,
I'll be your gold
As long as you
Lo lo lo lo lo lo lo lo lo lo love me, love me
As long as you
Lo lo lo lo lo lo lo lo lo lo love me, love me

________________________
wróciłam. :)
ten rozdział całkiem mi się podoba, nie wiem kiedy dodam następny, bo wiecie, od jutra szkoła, gimnazjum, będzie nauka i mało czasu na pisanie. ;)
jeśli macie jakieś pytania to zapraszam na mojego aska oraz tumblr, które podałam w poprzednim poście. :))
buziaki, Lina. <3